Listy pisane przez żołnierzy w czasie II wojny światowej do Stefanii Bardziłowskiej
Sztuka pisania listów odchodzi w zapomnienie i choć każdy z nas lubi je dostawać, listy są szybko wypierane przez inne formy komunikowania. Zamiast pisać list, wolimy wysłać sms czy email do drugiej osoby, możemy liczyć na natychmiastową odpowiedź nawet, jeżeli jest na drugim końcu świata. W dobie kiedy nie było współczesnych wynalazków, listy miały ogromne znaczenie. Były nie tylko nośnikiem informacji, okoliczności takie jak podróż, wojna czy zesłanie nadawały im specjalnej wymowy.
Listy podtrzymywały na duchu żołnierzy walczących w Polskiej Armii na Zachodzie, pełne goryczy, smutku, tęsknoty, często pisane przez zupełnie obce sobie osoby, niejednokrotnie były dla nich jedyną formą kontaktu z zewnętrznym światem. Żołnierze będący w niewoli pisali listy z prośbą o pomoc i w odpowiedzi przez długi czas dostawali paczki za pośrednictwem Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
W naszej kolekcji zachowało się wiele listów, pisanych przez Stefanię Bardziłowską do polskich żołnierzy przebywających w niewoli niemieckiej, a także do żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych walczących na Zachodzie, którzy nie mogli utrzymywać kontaktu z rodziną. Dla podtrzymania morale zorganizowano dla nich wymianę listów z polonią amerykańską. Adresatką wielu takich listów była zaangażowana w niesienie pomocy polskim żołnierzom na Zachodzie, mieszkająca w Bostonie, Stefania Bardziłowska.
Bardziłowska nie była z żołnierzami w żaden sposób związana, jednak miała naturę społecznika i organizowała dla żołnierzy wysyłki paczek i listów. Zgodnie z obowiązującą konwencją genewską, korespondowanie z jeńcami było zastrzeżone tylko dla osób bliskich i członków rodziny. Pomimo to Bardziłowskiej udało się pozyskać od Międzynarodowego Czerwonego Krzyża szereg adresów polskich oficerów przebywających w niewoli. Ani cenzura niemiecka, ani cenzura amerykańska początkowo nie utrudniały nawiązywania kontaktów z jeńcami i przesyłania paczek do obozów.